Nie wiem jak u Was, ale u mnie w tym roku wyjątkowo dużo wirusów. W porównaniu do zeszłej zimy, która była niemalże bajkowa w te święta mieliśmy w domu szpital, chorzy byli wszyscy, włącznie z najmłodszym 6 miesięcznym szkrabem, a to już nie jest fajne. I o ile od jakiegoś czasu radzę sobie szybko z leczeniem przeziębienia bez pomocy aptecznych leków o tyle teraz to moje leczenie bardzo się przeciąga. Pomijając fakt, że w przedszkolu dzieci kaszlą tak, że mnie boli gardło jak to słyszę, to w domu też zaczęliśmy się zarażać metodą łańcuszkową. Zamiast słuchać propagandowych haseł o ogniskach zapalnych grypy, którą przypisuje się niestety często ludziom po prostu przeziębionym zaczęłam zastanawiać się jakie są najlepsze metody walki z chorobami.

Na pewno nie szczepionka przeciw grypie

Pamiętajmy, że wiele chorób wyginęło nie dzięki cudownemu wynalazkowi w postaci szczepionki, ale dzięki takim cudownym wynalazkom jak kanalizacja, czy woda bieżąca. Więcej na ten temat możecie przeczytać w artykule jak wyginęły epidemie. Dlatego wiecie, slogany, że najlepszą metodą zapobiegania zarażeniu grypy są szczepienia…Bardziej skuteczne będą poniższe metody.

Rysiu z Klanu, czyli myjemy rączki

Klamki, barierki, pieniądze. Tam wszędzie są ci mali wredni intruzi, którzy potrafią powalić największego twardziela do łóżka. Choć powinnam powiedzieć raczej, największą twardzielkę, bo mężczyźni jak wiemy nie chorują tylko walczą o życie ^^. W każdym razie higiena, higiena. Mycie rąk zaraz po przyjściu z zewnątrz, a jeśli wiemy, że przebywaliśmy w miejscu gdzie było sporo zarazków warto zmienić również odzież, jeśli nie chcemy zarazić na przykład małego dziecka, które zamierzamy przytulać. Standardowo oczywiście myjemy łapki dziecku po przyjściu z przedszkola.

Higiena pomieszczenia

Wietrzymy również regularnie mieszkanie. Złudne jest myślenie, że jak za oknem smog, możemy schronić się w zaciszu swojego czystego domku. Byłoby tak gdybyśmy naszych mieszkań nie naszprycowali elektroniką i masą toksycznych substancji w ścianach, meblach, gadżetach. Do tego nasza wentylacja nie ma zapewne specjalnych filtrów antysmogowych. Oczywiście siedząc na swoim wypasionym fotelu nie ma sensu dywagować, czy jest toksyczne, ale wietrzenie mieszkania nie zaszkodzi. Gdy któryś z domowników jest chory warto również dezynfekować mieszkanie olejkami eterycznymi.

Chorobę trzeba wysiedzieć

Antybiotyki, olejki eteryczne, syropki, ziółka… To wszystko leczy, ale nie koniecznie każdego. Praktycy medycyny naturalnej twierdzą, że nie leczą choroby tylko pacjenta. I ja się z tym w 100% zgadzam. Niejednokrotnie szprycując się masą leków i leżąc w łóżku powalona chorobą nie masz pojęcia, że tak naprawdę wyleczyłaś się, bo pozwoliłaś Twojemu organizmowi zregenerować się przez co miał siłę na walkę z chorobą. Antybiotyk, który pomógł koleżance niekoniecznie pomoże Tobie, tak jest z każdym lekiem. Chorobę trzeba po prostu wyleżeć. Ale my w dzisiejszych czasach niestety nie mamy na to czasu. Więc ludzie idą do pracy po dwóch dniach „chorowania”, nadal chorzy, jadą tramwajem, albo z mrozu wsiadają do auta, które w kilka chwil nagrzewają do temperatury kilkanaście stopni wyższej, pracują ponad osiem godzin w klimatyzowanym powietrzu w międzyczasie łykając przeziębexy, katarexy i inne specyfiki, których składu nie znają. A potem choroba snuje się przez miesiąc, a ludzie chodzą jak zombie.

Poznaj skład leku zanim go w siebie wlejesz

Są pewne leki, które ludzie w trakcie przeziębienia nagminnie piją nie wiedząc jakie jest ich konkretne działanie. W większości jest coś na zbicie temperatury, której de facto nie powinniśmy zbijać, bo ona jest właśnie po to by zwalczać chorobę! Dodatkowo coś na rozrzedzenie wydzieliny z nosa z czym możemy sobie pomóc poprzez inhalacje. Osobiście jestem przeciwna kupowaniu na własną rękę takich bajerów, ale zanim kupisz w aptece „coś na przeziębienie” doradź się farmaceuty. Może się okazać, że kupujesz lek przeciwbólowy, ale w formie saszetki. Jego jedynym plusem będzie to, że będziesz bardziej senna, więc położysz się spać i wypoczniesz. Lepiej wypić napar z lipy, czy liści malin, położyć się do łóżka i porządnie „wypocić” chorobę.

Metody naturalne są skuteczne!

Rozmawiając z lekarzami na temat wdrażania metod naturalnych dziwię się, że nasza populacja jeszcze nie wyginęła. Otóż to wszystko co robiły nasze babcie i prapra..babcie okazuje się być jakaś szarlatanerią według lekarzy. Kiedy dyskutuję na temat moich metod jestem ZAWSZE wyśmiana. Ok, lekarz może wyśmiać homeopatię, choć w jej skuteczność wierzę jestem w stanie zaakceptować, że lekarz jako naukowiec nie jest w stanie znaleźć argumentów wyjaśniających ich działanie. Ale stawianie baniek, olejki eteryczne, zioła. Przecież to wszystko ma naukowe uzasadnienie i działało przez lata. Ale na pytanie o stawianie baniek usłyszałam „no raczej nie zaszkodzi, a czy pomoże?„, a na pytanie odnośnie wdrożenia olejków eterycznych dla małego dziecka „jak ma pani dużo pieniędzy i nie ma pani na co wydawać to proszę bardzo„. Ja wiem, że umieralność dzieci dawniej była większa, ale pamiętajmy, że dawniej ludzie mieli mniej czasu na zajmowanie się dziećmi, wszyscy mieszkali często w jednej izbie, gdzie były przeciągi, czasem zimą nie mieli opału, a czasem po prostu czasu, żeby porządnie zająć się dzieckiem. Dziś mamy mają cały arsenał pomocy – inhalatory, przyrządy do udrożniania noska, spray’e. A dawniej co ściekło z nosa to wyleciało, a w reszcie namnażały się bakterie. Dla przykładu moje dziecko miało tej zimy zapalenie płuc i nie brało żadnych antybiotyków. Jednego dnia postawiłam jej wieczorem bańki, następnego dnia rano córka przy ostrym kaszlu dosłownie zwymiotowała gigantyczną ilość flegmy. Kaszel nie przeszedł od razu, tylko nieznacznie słabł, więc poszłam osłuchać dziecko i wówczas dowiedziałam się, że mamy zmiany na płucach. Pani doktor mądrze stwierdziła, że to prawdopodobnie wirusowe i nie ma sensu podawać antybiotyku. Po tygodniu płuca czyste.

Nie wszystko dla każdego

Nie każda metoda naturalna podejdzie, tak jak nie każdy antybiotyk podejdzie. Dlatego powinniśmy chorobę atakować na samym początku i to nie jedną bronią, ale wszelkimi możliwymi drogami. Dieta, odpoczynek, dużo snu, przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe produkty, syropy domowej roboty itp itd. A antybiotyki i leki apteczne tylko i wyłącznie gdy to jest absolutnie konieczne.

Zdrówka życzę i nie dajcie się propagandzie medialnej. Nie każdy katarek to grypa, gorączka jest potrzebna, a w czasie choroby nie biorą wolnego tylko mamy.

 

Kategorie: Zdrowie